Start z Okęcia, kierunek Dubaj, Emiraty Arabskie. Widok z
samolotu na to miasto, w środku ciemnej, pustynnej nocy był niewyobrażalny. Tak
jakby ktoś otworzył przede mną skomplikowaną maszynerię elektryczną ze
wszystkimi przewodami i diodami, które iskrzyły się pomarańczowym światłem.
Ogromny, żyjący organizm.
Później ponad 8 godzin w powietrzu i linie Emirates szczęśliwie dowiozły mnie
do Seulu. Zakochałam się, choć nie bez zastrzeżeń. W czasie trwania moich
studiów bardzo dużo nauczyłam się o Korei Południowej, jej kulturze i tradycji,
jednak nic nie zastąpi osobistego doświadczenia.

Inność w zabudowie, zasadach, gestach, jedzeniu i oczywiście
ludziach. Ale powoli… nie da się tego wszystkiego ująć w kilku zdaniach.
Póki co poznaję okolicę i oswajama się z ogromem tego miasta, które zbudowane jest z wielu mniejszych dzielnic płynnie przechodzących jedna w drugą jednak wciąż tak różnych pod względem zabudowy i zamożności.
Póki co poznaję okolicę i oswajama się z ogromem tego miasta, które zbudowane jest z wielu mniejszych dzielnic płynnie przechodzących jedna w drugą jednak wciąż tak różnych pod względem zabudowy i zamożności.
Mam już kilku faworytów jeśli chodzi o potrawy. Pierwsze miejsce zdecydowanie
zajmuję 떡볶이
(topokki), czyli rodzaj ryżowych klusek podawanych w ostro-słodkim sosie
z papryczek chilli. Duża porcja to koszt ok 8zł. Łzy leciały mi z oczu, ciekło
z nosa a usta szczypały, ale ich struktura jest tak niesamowita, że po prostu
nie można poprzestać na jednej.
Oprócz tego 김밥kimbap,
czyli takie koreańskie sushi, jednak przy Koreańczykach lepiej go tak nie
nazywać. 1 duża porcja to ok 6 zł. Można skorzystać również z bogatego wyboru 만두 czyli koreańskich pierożków. Ja
wybrałam takie z 김치, czyli fermentowaną kapustą
z płatkami chilli, która stanowi najważniejszą, tradycyjną przystawkę podawaną
praktycznie do każdego dania. Jedno z droższych dań, na które się zdecydowałam
to pięknie podany찜닭 czyli kurczak z różnego
rodzaju warzywami marynowany w sosie
sojowym. Do tego ryż i makaron.
Jednak poza tym, że zjeść można naprawdę tanio i pysznie, Korea to zdecydowanie
drogi kraj, szczególnie dla kogoś kto przyjechał tu z Polski.
Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, ludzie stąd naprawdę o siebie dbają, ale to czy tutejsze potrawy są rzeczywiście takie zdrowo muszę jeszcze zgłębić.
Ale wiecie co jest najlepsze? Wodę dostaje się za darmo .:)
aleee kurczę tam masz teraz fajnie! ;)
OdpowiedzUsuńDla takich widoków, jedzenia i wspomnień warto żyć :)
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńAjj zazdroszczę podróży!! Ja marzę o Chinach i na magisterce mam zamiar te plany zrealizować ;) pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńMnie się udało i Tobie też na pewno się uda. Powodzenia :)
Usuńcudowne zdjęcia! nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńgratuluję takiej wspaniałejwyprawy
Dziękuję :)
UsuńJeszcze czeka mnie tutaj 6 miesięcy, więc zdjęć będzie dużo :)